Niedziela 2004.11.28
Jak zwykle, całe ciało mam obolałe. Dziwne - pomyślałam sobie rozpoczynając dzień po źle przespanej nocy - jak bardzo można się przyzwyczaić nawet do bólu, gdy ten uparcie nie chce nas opuścić. Szybko jednak zmieniłam zdanie. W momencie, gdy chciałam zbytnio rozkręcić się w kuchni przygotowując śniadanie dla rodziny, a ciało „powiedziało” mi – STOP! – zrozumiałam, że to mi się tylko wydaje, że z bólem jednak nie można się zaprzyjaźnić, ani tym bardziej go zignorować. Znowu poczułam rozczarowanie, jednak im większe ono było, tym bardziej narastał we mnie upór i chęć pokonania intruza.
Spokojnie dziewczyno! - powiedziałam sama do siebie – nikt cię nie goni, spokojnie! Ostrożnie, ale z uporem maniaka zaczęłam walczyć, jak co dnia, z moim własnym ciałem, z jego niechęcią współpracy z moim mózgiem. Ale to wcale nie jest takie łatwe, ani proste być flegmatycznym, kiedy jeszcze nie tak dawno mogłam góry przenosić, tak pełna byłam energii i siły. Wystarczy się zapomnieć, zrobić nieostrożny ruch, a ciało odpowie przeszywającym bólem. W takich momentach ma się tylko jedno pragnienie – wyjść z własnego ciała, nie mieć z nim nic wspólnego. Mam tak dużo do zrobienia, a mogę tak niewiele, niestety.
Boże, ile ja rzeczy mogłam kiedyś na raz robić! Co się ze mną stało? Gdzie teraz są moje siły, gdzie się podziała ta energiczna i sprytna ja? Dlaczego mnie opuściły? Zadawałam sobie te głupie pytania. Dlaczego głupie? Bo przecież doskonale znam odpowiedź na nie.
Zamyśliłam się na chwilę w trakcie pisania .........., zapatrzyłam się w swoje wnętrze, przypomniałam sobie tą, którą kiedyś byłam i po chwili wyszeptałam do samej siebie – dogonię cię i znowu chwycę cię za rękę i pójdziemy dalej razem, wspomnienie o tobie pomoże mi w tym.
Tym czasem pokonałam jeszcze jeden dzień. JESTEM SIŁACZKĄ!- powiedziałam głośno, ku mojemu własnemu zdziwieniu. Ta myśl wzmocniła mnie, nie boję się już kolejnej pewnie znowu nieprzespanej nocy. Ja dam radę i już!
Jak zwykle, całe ciało mam obolałe. Dziwne - pomyślałam sobie rozpoczynając dzień po źle przespanej nocy - jak bardzo można się przyzwyczaić nawet do bólu, gdy ten uparcie nie chce nas opuścić. Szybko jednak zmieniłam zdanie. W momencie, gdy chciałam zbytnio rozkręcić się w kuchni przygotowując śniadanie dla rodziny, a ciało „powiedziało” mi – STOP! – zrozumiałam, że to mi się tylko wydaje, że z bólem jednak nie można się zaprzyjaźnić, ani tym bardziej go zignorować. Znowu poczułam rozczarowanie, jednak im większe ono było, tym bardziej narastał we mnie upór i chęć pokonania intruza.
Spokojnie dziewczyno! - powiedziałam sama do siebie – nikt cię nie goni, spokojnie! Ostrożnie, ale z uporem maniaka zaczęłam walczyć, jak co dnia, z moim własnym ciałem, z jego niechęcią współpracy z moim mózgiem. Ale to wcale nie jest takie łatwe, ani proste być flegmatycznym, kiedy jeszcze nie tak dawno mogłam góry przenosić, tak pełna byłam energii i siły. Wystarczy się zapomnieć, zrobić nieostrożny ruch, a ciało odpowie przeszywającym bólem. W takich momentach ma się tylko jedno pragnienie – wyjść z własnego ciała, nie mieć z nim nic wspólnego. Mam tak dużo do zrobienia, a mogę tak niewiele, niestety.
Boże, ile ja rzeczy mogłam kiedyś na raz robić! Co się ze mną stało? Gdzie teraz są moje siły, gdzie się podziała ta energiczna i sprytna ja? Dlaczego mnie opuściły? Zadawałam sobie te głupie pytania. Dlaczego głupie? Bo przecież doskonale znam odpowiedź na nie.
Zamyśliłam się na chwilę w trakcie pisania .........., zapatrzyłam się w swoje wnętrze, przypomniałam sobie tą, którą kiedyś byłam i po chwili wyszeptałam do samej siebie – dogonię cię i znowu chwycę cię za rękę i pójdziemy dalej razem, wspomnienie o tobie pomoże mi w tym.
Tym czasem pokonałam jeszcze jeden dzień. JESTEM SIŁACZKĄ!- powiedziałam głośno, ku mojemu własnemu zdziwieniu. Ta myśl wzmocniła mnie, nie boję się już kolejnej pewnie znowu nieprzespanej nocy. Ja dam radę i już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz