Wstęp


Wejście w ścianę było punktem zwrotnym w moim życiu. Od tego momentu już nic w nim nie było takie jak przedtem. Najpierw ogromna depresja uczyniła ze mnie chodzące zombie, potem okres powolnego wracania do zdrowia uświadamiał mi coraz bardziej, co w życiu jest najważniejsze? Dwa lata i osiem miesięcy wyszarpnięte z życia, które jednak, jak się później okazało, nie były dla mnie czasem straconym. Nie tylko odzyskałam zdrowie ale wyszłam z tego największego w moim życiu kryzysu wzmocniona zgodnie z zasadą że to co nas nie zabije, to nas wzmocni. Dokładnie tak się stało w moim przypadku.

Największą rolę w moim zdrowieniu odegrała właśnie natura w szerokim tego słowa znaczeniu. W chwilach przebłysków spisywałam to co czułam w danym momencie w moim pamiętniku, później w podobnych chwilach odczytywałam moje myśli określające najgłębsze odczucia i płakałam, płakałam, płakałam. W końcu nie było już łez, był smutek, po nim przyszedł spokój a na koniec pierwszy po kilkudziesięciu miesiącach uśmiech. Najbliżsi byli moim wsparciem, najlepsza przyjaciółka powiernicą, mój pies towarzyszem na długich spacerach, Bóg opoką, a rozmowa z nim terapią najwyższej jakości.

To doświadczenie przymusiło mnie niejako do studiowania siebie samej, wsłuchiwania się w to co mówi mi mój własny organizm i stawiania jego potrzeb na pierwszym miejscu. Na nowo polubiłam siebie i mogłam rozpocząć walkę o powrót do zupełnego zdrowia. Podstawą do tego było zdobywanie szerokiej wiedzy z zakresu dbania o zdrowie i zapobiegania nie pożądanym dolegliwością rożnymi metodami najczęściej mającymi związek z naturą i ruchem fizycznym. Dzisiaj chcę się dzielić moimi doświadczeniami i wiedzą z każdym kto tego chce.




poniedziałek, 21 stycznia 2013

W zimowy poranek na spacerze


Dzisiejszy poranek nawet nie był taki mroźny - temperatura blisko zera po minusowej stronie. Przyroda zasypana białym puchem jest piękna. Nigdy nie mam dosyć patrzenia na to jej piękno. Obcowanie z nim zawsze mnie uspokaja, wycisza i nastawia optymistycznie do spotkania nadchodzących obowiązków dnia. Idąc odśnieżonymi uliczkami mojego osiedla, wdychając pełną piersią to zdrowe, mroźne powietrze wracam wspomnieniami do mojego dzieciństwa, do zimowych wieczorów spędzanych z rodziną przy starym, rozgrzanym piecu kaflowym przy wtórze dźwięków gitary, na której mój brat wygrywał ciche melodie.
Czuję jak to wspomnienie wypełnia moje wnętrze ciepłem, serce zaczyna bić jakoś tak raźniej, a usta rozchylają się w uśmiechu. Rozłożyłam szeroko ramiona i zakręciłam się wokół siebie patrząc wysoko w niebo. Jakie to szczęście, że mogę to wszystko przeżywać - pomyślałam i dopiero potem spostrzegłam, że nie jestem sama na porannym spacerze. Ups! Zreflektowałam się i odpowiedziałam głośnym śmiechem na dzień dobry mijającym mnie właśnie miłośnikom, jak ja, porannych spacerów. Znamy się z widzenia tak, że zaczęliśmy się pozdrawiać wzajemnie. To miłe! To daje poczucie bezpieczeństwa.
 
Właściwie to lubię każdą porę roku, ale najbardziej właśnie zimę. Może dlatego nazywam siebie samą - dziewczyną Północy. [duży uśmiech] Każdemu polecam zaprzyjaźnienie się z tą porą roku i spacery o świcie w bajkowej scenerii, której nic jeszcze nie zagłusza. Świat wydaje się wtedy być taki spokojny, czysty i dostojny, taki nieskazitelny. To z pewnością jest wpływ wszechobecnej bieli. I ta zbawienna cisza pozwalająca słyszeć własne myśli i uśmiechać się do nich. Właśnie to nazywam aktywnym, wspaniałym relaksem, pozytywnym ładowaniem swoich własnych baterii.
Po takim wysiłku kocham moment powrotu do domu. Twarz pomalowana zimnem promienieje, wydaję się sobie samej być taka piękna. Powoli otula mnie ciepło domowe. Aromat parzonej kawy rozchodzi się po całym mieszkaniu, a ja czuję jak bardzo jestem w tym momencie głodna. Przygotowując sobie śniadanie spostrzegłam nagle, że wszystko mi pachnie: chleb chlebem, pomidor pomidorem, a masło? Och! Aż przymknęłam oczy i pomyślałam sobie - życie bez stresu naprawdę smakuje inaczej. Jest tak samo smaczne jak to moje śniadanie i kawa po porannym, zimowym spacerze.


Szybki spacer, to jedna z najlepszych form wypoczynku czynnego, moim zdaniem, nie inwazyjna chociaż bardzo efektywna, pozwalająca zachować dobrą kondycję i w sposób łagodny dotleniać cały nasz organizm poprawiając w ten sposób krążenie krwi. Ma przy tym świetny wpływ na pracę nie tylko serca i innych ważnych mięśni, ale i naszych jelit, co nie jest bez znaczenia, gdyż poprawia się wtedy sprawność naszego układu trawiennego. Poza tym zdrowe jelita, to lepszy i silniejszy system odpornościowy naszego organizmu, to w rezultacie zdrowsi my.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz