Wstęp


Wejście w ścianę było punktem zwrotnym w moim życiu. Od tego momentu już nic w nim nie było takie jak przedtem. Najpierw ogromna depresja uczyniła ze mnie chodzące zombie, potem okres powolnego wracania do zdrowia uświadamiał mi coraz bardziej, co w życiu jest najważniejsze? Dwa lata i osiem miesięcy wyszarpnięte z życia, które jednak, jak się później okazało, nie były dla mnie czasem straconym. Nie tylko odzyskałam zdrowie ale wyszłam z tego największego w moim życiu kryzysu wzmocniona zgodnie z zasadą że to co nas nie zabije, to nas wzmocni. Dokładnie tak się stało w moim przypadku.

Największą rolę w moim zdrowieniu odegrała właśnie natura w szerokim tego słowa znaczeniu. W chwilach przebłysków spisywałam to co czułam w danym momencie w moim pamiętniku, później w podobnych chwilach odczytywałam moje myśli określające najgłębsze odczucia i płakałam, płakałam, płakałam. W końcu nie było już łez, był smutek, po nim przyszedł spokój a na koniec pierwszy po kilkudziesięciu miesiącach uśmiech. Najbliżsi byli moim wsparciem, najlepsza przyjaciółka powiernicą, mój pies towarzyszem na długich spacerach, Bóg opoką, a rozmowa z nim terapią najwyższej jakości.

To doświadczenie przymusiło mnie niejako do studiowania siebie samej, wsłuchiwania się w to co mówi mi mój własny organizm i stawiania jego potrzeb na pierwszym miejscu. Na nowo polubiłam siebie i mogłam rozpocząć walkę o powrót do zupełnego zdrowia. Podstawą do tego było zdobywanie szerokiej wiedzy z zakresu dbania o zdrowie i zapobiegania nie pożądanym dolegliwością rożnymi metodami najczęściej mającymi związek z naturą i ruchem fizycznym. Dzisiaj chcę się dzielić moimi doświadczeniami i wiedzą z każdym kto tego chce.




czwartek, 31 stycznia 2013

Życie to dar

I już znowu mamy czwartek. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Dopiero co był weekend podczas którego tak się rozkręciłam, ze nie mogę się zatrzymać. Ha ha ha ha ha! To dobrze, to bardzo dobrze! Brakowało mi tego rozmachu, tej nieustannej bieganiny i krzątaniny wokół codziennych spraw, które tak naprawdę są esencją naszego życia. Trzeba, jak ja, wejść wpierw w przysłowiową ścianę by to zrozumieć i docenić. To one mobilizują nas do działania, planowania, budzą w nas chęć tworzenia i zdobywania nie wiadomo jak wysokich szczytów.

Każdego dnia rodzą się w nas nowe pomysły, nowe marzenia i każdego dnia mamy nadzieję na ich spełnienie. Sama nadzieja jednak, to o wiele za mało. Potrzebujemy tę nadzieję przemienić w wiarę, a wiarę w czyn. I jak już pisałam - dla chcącego nic trudnego. Mogłam ja, to może każdy.
Każdy człowiek jest w posiadaniu ogromnej siły, chociaż nie każdy człowiek zdaje sobie z tego sprawę.
Życie jest tu, teraz i wszędzie wokół nas, ono jest w nas samych, nie musimy więc go szukać, wystarczy się do niego uśmiechnąć, zauważyć jego piękno w rzeczach małych, w chwilkach, z których się ono składa, w których jest wiele szczęścia mimo iż często go nie dostrzegamy. Przeszkodą w tym jest często nasze porównywanie się z innymi. Niepotrzebnie, ponieważ każdy z nas jest wszechświatem we wszechświecie, każdy z nas jest spełnieniem czegoś, dopełnieniem kogoś, czyimś spełnionym marzeniem, w końcu każdy z nas jest niepowtarzalnym dziełem żywej sztuki przez duże "S", największego artysty jaki kiedykolwiek istniał, bo naszego Stwórcy. On tchnął w nas nie tylko życie, ale i siłę, by je przeżyć najpiękniej i najlepiej jak potrafimy, a nawet jeszcze piękniej.

Zakończę słowami ulubionej mojej piosenki:
"Bo życie to dar, nie zmarnuj go na smutki i żale - walcz! ... Bo życie to cud! ..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz