Wstęp


Wejście w ścianę było punktem zwrotnym w moim życiu. Od tego momentu już nic w nim nie było takie jak przedtem. Najpierw ogromna depresja uczyniła ze mnie chodzące zombie, potem okres powolnego wracania do zdrowia uświadamiał mi coraz bardziej, co w życiu jest najważniejsze? Dwa lata i osiem miesięcy wyszarpnięte z życia, które jednak, jak się później okazało, nie były dla mnie czasem straconym. Nie tylko odzyskałam zdrowie ale wyszłam z tego największego w moim życiu kryzysu wzmocniona zgodnie z zasadą że to co nas nie zabije, to nas wzmocni. Dokładnie tak się stało w moim przypadku.

Największą rolę w moim zdrowieniu odegrała właśnie natura w szerokim tego słowa znaczeniu. W chwilach przebłysków spisywałam to co czułam w danym momencie w moim pamiętniku, później w podobnych chwilach odczytywałam moje myśli określające najgłębsze odczucia i płakałam, płakałam, płakałam. W końcu nie było już łez, był smutek, po nim przyszedł spokój a na koniec pierwszy po kilkudziesięciu miesiącach uśmiech. Najbliżsi byli moim wsparciem, najlepsza przyjaciółka powiernicą, mój pies towarzyszem na długich spacerach, Bóg opoką, a rozmowa z nim terapią najwyższej jakości.

To doświadczenie przymusiło mnie niejako do studiowania siebie samej, wsłuchiwania się w to co mówi mi mój własny organizm i stawiania jego potrzeb na pierwszym miejscu. Na nowo polubiłam siebie i mogłam rozpocząć walkę o powrót do zupełnego zdrowia. Podstawą do tego było zdobywanie szerokiej wiedzy z zakresu dbania o zdrowie i zapobiegania nie pożądanym dolegliwością rożnymi metodami najczęściej mającymi związek z naturą i ruchem fizycznym. Dzisiaj chcę się dzielić moimi doświadczeniami i wiedzą z każdym kto tego chce.




sobota, 24 sierpnia 2013

Znowu stoję na rozstajnych drogach Boże

Nie! Tym razem to nie jest choroba, na szczęście. Tą pokonałam na tyle, że dzisiaj znowu biegam jakbym miała szesnaście lat. Przecież widzisz! Czasami się przypomina, gdy przesadzę z tym moim nadmiarem energii jaką mnie obdarzyłeś i gdy na zbyt wiele sobie pozwolę, ale wtedy już wiem co mam robić, by za bardzo nie wyszła ona znowu do przodu. Spokojnie! Trzymam ją w ryzach dzięki sile jakiej mi nie poskąpiłeś!

To, co stoi jak widmo przede mną dzisiaj, to problem innej natury, to czekający mnie wybór, od którego zależy moje być albo nie być, moja przyszłość. To moja dusza stanęła nad przepaścią, moje wewnętrzne ja się miota jak zwierzę w potrzasku. To wreszcie moje głupie serce, które kochając innych nie chce myśleć o sobie, w każdym razie ma z tym ogromną trudność. Niby jestem silna, ale jeżeli chodzi o wybór między swoim, a najbliższych mi ludzi dobrem, zawsze krzywdzę siebie samą. Dlaczego? Dlaczego nie potrafię być egoistką! Możesz mi to jakoś wyjaśnić? Za ten brak egoizmu, często płacę nazbyt wysoką cenę! I Ty o tym wiesz!
Przydałoby mi się odrobinę egoizmu, by móc lepiej chronić to moje maleńkie jestestwo. Tak!? Hmm!? Czy można starego psa nauczyć siadać na komendę? Hmm!? Chyba znowu o zbyt wiele Ciebie proszę .............. ?
Przynajmniej słuchasz cierpliwie moich żali i za to Ci dziękuję Boże. Doceniam Twoją cierpliwość dla mnie i Twoją niewidzialną przyjaźń tak bardzo mi potrzebną, to że zawsze gdy tylko Ciebie potrzebuję jesteś tu obok mnie na każde wezwanie i pozwalasz mi się wygadać.

Biję się ze swoimi myślami. Stawiam za i przeciw i ............ , dlaczego to wszystko jest takie trudne? Dlaczego myślenie o sobie i postawienie siebie na pierwszym miejscu, ten jeden, jedyny raz sprawia mi aż taką trudność? Milczysz! Czy tym razem Ty nie wymagasz ode mnie zbyt wiele? Twardzielka o nazbyt miękkim sercu! Przecież to jest śmieszne! Tak!? Może i śmieszne, ale prawdziwe, niestety .......... , albo i „stety”! Sama już nie wiem!? Twardzielką jestem dla samej siebie! Dla innych mam miękkie serce wybaczające im tak bardzo wiele i zawsze ulegające im w końcu, dla siebie samej nie mam litości. Czy to jest normalne ............. ? Oni to wiedzą! Och Boże mój, co mam robić? Podpowiedz mi i tym razem!
Milczysz! Wyposażyłeś mnie przecież we wszystko czego potrzebuję i nie chcesz się wtrącać do mojego wolnego wyboru. Umywasz ręce! Ciągle poddajesz mnie próbom nie wiedzieć dlaczego?

Wiem, wiem! I tym razem nie każesz mi dźwigać więcej niż potrafię udźwignąć, a moja rozmowa z Tobą zabłyśnie światłem w tunelu. W imię Twoje, amen!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz