Wstęp


Wejście w ścianę było punktem zwrotnym w moim życiu. Od tego momentu już nic w nim nie było takie jak przedtem. Najpierw ogromna depresja uczyniła ze mnie chodzące zombie, potem okres powolnego wracania do zdrowia uświadamiał mi coraz bardziej, co w życiu jest najważniejsze? Dwa lata i osiem miesięcy wyszarpnięte z życia, które jednak, jak się później okazało, nie były dla mnie czasem straconym. Nie tylko odzyskałam zdrowie ale wyszłam z tego największego w moim życiu kryzysu wzmocniona zgodnie z zasadą że to co nas nie zabije, to nas wzmocni. Dokładnie tak się stało w moim przypadku.

Największą rolę w moim zdrowieniu odegrała właśnie natura w szerokim tego słowa znaczeniu. W chwilach przebłysków spisywałam to co czułam w danym momencie w moim pamiętniku, później w podobnych chwilach odczytywałam moje myśli określające najgłębsze odczucia i płakałam, płakałam, płakałam. W końcu nie było już łez, był smutek, po nim przyszedł spokój a na koniec pierwszy po kilkudziesięciu miesiącach uśmiech. Najbliżsi byli moim wsparciem, najlepsza przyjaciółka powiernicą, mój pies towarzyszem na długich spacerach, Bóg opoką, a rozmowa z nim terapią najwyższej jakości.

To doświadczenie przymusiło mnie niejako do studiowania siebie samej, wsłuchiwania się w to co mówi mi mój własny organizm i stawiania jego potrzeb na pierwszym miejscu. Na nowo polubiłam siebie i mogłam rozpocząć walkę o powrót do zupełnego zdrowia. Podstawą do tego było zdobywanie szerokiej wiedzy z zakresu dbania o zdrowie i zapobiegania nie pożądanym dolegliwością rożnymi metodami najczęściej mającymi związek z naturą i ruchem fizycznym. Dzisiaj chcę się dzielić moimi doświadczeniami i wiedzą z każdym kto tego chce.




czwartek, 3 października 2013

Jesień

To cudowna pora roku, moim zdaniem. Spacery w towarzystwie jesieni, to nie zapomniane wrażenia i przeżycia natury nie tylko duchowej. Każdemu polecam pobycie sam na sam z tą porą roku. Aby się z nią spotkać nie potrzeba się umawiać, wystarczy ubrać się stosownie i wyjść z domu.









Jesień to nie mała jest figlarka. Jak żadna inna pora roku
może zaskoczyć swoją rozmaitością pogody i wahaniami temperatury. To uśmiecha się do człowieka zachęcającym do spacerów słońcem, udając babie lato, to spadającymi z drzew liśćmi źle imituje zimę. Innym razem przepędza deszczem lub swawolnym wietrzyskiem, albo tylko chmurzy swoje czoło wiejąc przy tym chłodem żeby po chwili i niespodziewanie smagać lekko ciepłymi, złocistymi promieniami. A jaką przy tym dysponuje paletą barw ta artystka lubująca się w kontrastach! Żaden malarz nie dorówna jej swoim pędzlem.





Jesieni można wszystko zarzucić, ale nie to, że jest nudna. Na dzisiejszym porannym spacerze przywitała mnie lekkim przymrozkiem na przykład, jakby chciała mi łagodnie przypomnieć, że to już czas wyciągnąć z szafy cieplejsze swetry i kurtki. :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz